Cholerne słońce! Jakie ono ma tupet, że jest tak gorące i tak daleko ode mnie! Chciałabym je strącić z nieba, oblać wodą, za każdym razem, gdy świeci kiedy nie powinno. Razi swoim głupkowatym blaskiem, dołuje... Debilna, wielka kula gazów. Zawsze rano zadaję sobie to samo pytanie: "Dlaczego ono świeci?" Dlaczego świeci, gdy mam zły humor i za nic w świecie nie chcę go oglądać? Zasłaniam żaluzje. To nic nie daje. Pojedyncze promyki i tak przesmykną się przez szparki. Wciąż będą wpadać mi prosto w oczy, wciąż będą mi przypominać, że obok śpi Zayn. Śmieje się ze mnie takim dziecięcym śmiechem, niczym to słoneczko z teletubisiów. Chichra się i chichra z tych biednych teletubisiów za każdym razem, gdy zrobią jakąś głupotę. Tak samo teraz ma ubaw ze mnie.
Niedługo pobudka. Wstajemy, ubieramy się, jemy śniadanie i ruszamy do Londynu. A ja stoję przy oknie w kuchni, a obok mnie Spencer. Stoimy tak i pijemy kawę, żadne z nas nic nie mówi. Wtem przed moimi oczami pojawia się pewien zeszyt. Zielona okładka, cztery narysowane kotki... Może on przemówi ci do rozumu. - podał mi brulion, odstawił kubek do zlewu. O co ci chodzi Spenc? - odwróciłam się w jego stronę. Pokiwał głową z dezaprobatą. Może rodzice kupili tę szopkę, ale ja nadal uważam, że jesteś nieodpowiedzialną gówniarą. - spuściłam wzrok. Chodziło mu o wczorajszą akcję. - A on... - przerwał wykrzywiając się z obrazą. Nie obrażaj go. - warknęłam nieco głośniej. Najgorsze co mogłam w tej sytuacji zrobić. Jeszcze go bronisz Cam? Po tym, jak zniszczył twoje życie?! - krzyknął tak donośnie, że wszystkie ściany zatrzęsły się, a sople pospadały wraz ze śniegiem z dachu. Tupnęłam nogą, jak mała dziewczynka i ściskając zielony zeszyt w ręce podreptałam wściekła na piętro.
Wyświetlacz telefonu rozświetlał ciemne pomieszczenie. Omijając skrzypiące panele, dotarłam do komody, na której się znajdował. George? Znów o mnie myślisz, myślałeś? Środkowy, biały przycisk, klawisz funkcyjny, klawiatura odblokowana. Dwa kliki i wiadomość otwarta. Malik przekręca się z dziwnym stękiem na drugi bok, mamrocze coś pod nosem, znów przewraca. Maca kołdrę. Przyglądam się temu przedstawieniu. Nagle zrywa się z pościeli. Patrzy na mnie dużymi, jakby naćpanymi oczami. Rozkładam pytająco ręce. Przeczesuję ręką włosy, wzdycha co moment. Podchodzę do łóżka, podaję mu telefon. Przeciera oczy, czyta. Czytałam ten chory regulamin, więc... - zaczynam i siadam obok niego. Westchnął. Przymknęłam oczy na ten czas. Lubię, gdy wzdycha. Nie lubię go, wiesz? - pyta oddając mi komórkę. Spencer'a też. - zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową. Zmarszczył czoło. Słońce wemknęło się wprost na jego twarz. Proszę cię. - macham ręką. - Nie wmówisz mi, że pies stracił łapę sam z siebie. Nie odpowiada. Traktuję ciszę jako odpowiedź. Kładę się na poduszce, on robi to samo. Milczymy razem.
Drzewa, drzewa, drzewa pole, drzewa, drzewa, pole, pole, drzewa... A może to nie tak? Może jechaliśmy za szybko? Cały obraz zlewał się w poziome linie, tylko kolory zdradzały co mogło znajdować się na zewnątrz. Zamknęłam oczy dosłownie na chwilę. W głowie mi się zakręciło, pisnęły przeraźliwie opony, Nemi znów wypadła grzechotka, on przeklął. Wylądowaliśmy w rowie. W tedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale gdy Zayn zaczynał przeklinać w różnych językach nie wróżyło to dobrze. Wyszliśmy z samochodu. Chłopak wciąż krążył wokół pojazdu, cmokał, wzdychał. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać. Co cię tak śmieszy? - spytał przez zaciśnięte zęby. Mógłbyś zadzwonić po pomoc, a nie stać tu, jak dupa wołowa. - odparłam i wydobyłam z kieszeni telefon, który ponownie tego dnia powędrował w jego ręce. Dobrze że go złapał.
Jakie tajemnice skrywał sobie zielony zeszyt w kotki? Właściwie żadne. W końcu słowa innych są dla każdego. Powiedzenia, przysłowia, cytaty... Calutkie dziewięćdziesiąt sześć stron. Pewnego razu na kartce pojawił się fragment Dezyderaty Max'a Ehrmann'a. Ogólnie słowo Dezyderata z łaciny znaczy coś co pożądane, upragnione, potrzebne... I tak siedząc sobie wieczorem na łóżku czytałam, co takiego jest przez ludzi pożądane.
"Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczuć. Nie bądź cyniczny wobec miłości, ona w obliczu oschłości i rozczarowań jest wieczna jak trawa. [...]"
Nienawidzę, gdy Spencer ma rację. Wiedział kiedy wcisnąć mi w łapy ten piekielny zeszyt. I już nic nie jest w stanie mnie uspokoić. Ni suszone kwiaty w wazonie, ni chińska róża, ni firanka... Jest jeszcze Noemi, ale ona już od dawna chrapie.
Niedługo pobudka. Wstajemy, ubieramy się, jemy śniadanie i ruszamy do Londynu. A ja stoję przy oknie w kuchni, a obok mnie Spencer. Stoimy tak i pijemy kawę, żadne z nas nic nie mówi. Wtem przed moimi oczami pojawia się pewien zeszyt. Zielona okładka, cztery narysowane kotki... Może on przemówi ci do rozumu. - podał mi brulion, odstawił kubek do zlewu. O co ci chodzi Spenc? - odwróciłam się w jego stronę. Pokiwał głową z dezaprobatą. Może rodzice kupili tę szopkę, ale ja nadal uważam, że jesteś nieodpowiedzialną gówniarą. - spuściłam wzrok. Chodziło mu o wczorajszą akcję. - A on... - przerwał wykrzywiając się z obrazą. Nie obrażaj go. - warknęłam nieco głośniej. Najgorsze co mogłam w tej sytuacji zrobić. Jeszcze go bronisz Cam? Po tym, jak zniszczył twoje życie?! - krzyknął tak donośnie, że wszystkie ściany zatrzęsły się, a sople pospadały wraz ze śniegiem z dachu. Tupnęłam nogą, jak mała dziewczynka i ściskając zielony zeszyt w ręce podreptałam wściekła na piętro.
Wyświetlacz telefonu rozświetlał ciemne pomieszczenie. Omijając skrzypiące panele, dotarłam do komody, na której się znajdował. George? Znów o mnie myślisz, myślałeś? Środkowy, biały przycisk, klawisz funkcyjny, klawiatura odblokowana. Dwa kliki i wiadomość otwarta. Malik przekręca się z dziwnym stękiem na drugi bok, mamrocze coś pod nosem, znów przewraca. Maca kołdrę. Przyglądam się temu przedstawieniu. Nagle zrywa się z pościeli. Patrzy na mnie dużymi, jakby naćpanymi oczami. Rozkładam pytająco ręce. Przeczesuję ręką włosy, wzdycha co moment. Podchodzę do łóżka, podaję mu telefon. Przeciera oczy, czyta. Czytałam ten chory regulamin, więc... - zaczynam i siadam obok niego. Westchnął. Przymknęłam oczy na ten czas. Lubię, gdy wzdycha. Nie lubię go, wiesz? - pyta oddając mi komórkę. Spencer'a też. - zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową. Zmarszczył czoło. Słońce wemknęło się wprost na jego twarz. Proszę cię. - macham ręką. - Nie wmówisz mi, że pies stracił łapę sam z siebie. Nie odpowiada. Traktuję ciszę jako odpowiedź. Kładę się na poduszce, on robi to samo. Milczymy razem.
Drzewa, drzewa, drzewa pole, drzewa, drzewa, pole, pole, drzewa... A może to nie tak? Może jechaliśmy za szybko? Cały obraz zlewał się w poziome linie, tylko kolory zdradzały co mogło znajdować się na zewnątrz. Zamknęłam oczy dosłownie na chwilę. W głowie mi się zakręciło, pisnęły przeraźliwie opony, Nemi znów wypadła grzechotka, on przeklął. Wylądowaliśmy w rowie. W tedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale gdy Zayn zaczynał przeklinać w różnych językach nie wróżyło to dobrze. Wyszliśmy z samochodu. Chłopak wciąż krążył wokół pojazdu, cmokał, wzdychał. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać. Co cię tak śmieszy? - spytał przez zaciśnięte zęby. Mógłbyś zadzwonić po pomoc, a nie stać tu, jak dupa wołowa. - odparłam i wydobyłam z kieszeni telefon, który ponownie tego dnia powędrował w jego ręce. Dobrze że go złapał.
Jakie tajemnice skrywał sobie zielony zeszyt w kotki? Właściwie żadne. W końcu słowa innych są dla każdego. Powiedzenia, przysłowia, cytaty... Calutkie dziewięćdziesiąt sześć stron. Pewnego razu na kartce pojawił się fragment Dezyderaty Max'a Ehrmann'a. Ogólnie słowo Dezyderata z łaciny znaczy coś co pożądane, upragnione, potrzebne... I tak siedząc sobie wieczorem na łóżku czytałam, co takiego jest przez ludzi pożądane.
"Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczuć. Nie bądź cyniczny wobec miłości, ona w obliczu oschłości i rozczarowań jest wieczna jak trawa. [...]"
Nienawidzę, gdy Spencer ma rację. Wiedział kiedy wcisnąć mi w łapy ten piekielny zeszyt. I już nic nie jest w stanie mnie uspokoić. Ni suszone kwiaty w wazonie, ni chińska róża, ni firanka... Jest jeszcze Noemi, ale ona już od dawna chrapie.
***
Nienawidzę tego tygodnia! Dwie kartkówki z matematyki, kartkówka z fizyki, sprawdzian z fizyki, dwie kartkówki z polskiego... A przede mną jeszcze historia, chemia, polski(znów)... A stopnie trzeba poprawiać, niestety. Czwóry nie obronią się same.
Obserwatorzy przybywają. ^^ Liczę na Was Ogóreczki!
Hmm.. Ogólnie to mało co zrozumiałam z tego rozdziału, ale to pewnie dlatego że jestem zmęczona ^^ mimo to bardzo mi się podoba ^^
OdpowiedzUsuńShibushi! Znowu mnie ubiegłaś o minutę!
UsuńMa się te zdolności ^^ ;P
UsuńNastępnym razem będę pierwsza! ^^
UsuńOjejku, aż tak ze mną źle? Mogę Ci wszystko wytłumaczyć jeśli chcesz :)
UsuńWytłumacz o co chodzi z sms-em i dzienniczkiem a będzie dobrze ^^
UsuńZobaczymy All, zobaczymy ;)
Cam dostała Sms'a od Georga - dla przypomnienia, George to reżyser, który nagrywał obydwa teledyski do piosenek chłopaków, a w nich wystąpiła Cam. Treść jest Wam jeszcze nieznana. ;)
UsuńA dzienniczek? Zeszyt z cytatami, który kiedyś pisała Cam. Spencer najwidoczniej go znalazł lub zatrzymał po jej wyprowadzce i dał jej tego ranka. :)
Dzięki piękne ;*
Usuń~ Shibushi
No właśnie Shibushi! Zobaczymy ... ;D
UsuńNo Kochana! Siedzę sobie właśnie przy biurku, tyłek mnie już od tego siedzenia boli, upijam się wodą, usiłuję uczyć się fizyki, a Ty mi tu dajesz TAKI rozdział? Wiesz jak mnie wybiłaś z rytmu? Teraz przez cały wieczór się nie będę mogła skupić!
OdpowiedzUsuńTeraz Zayn jest w zasadzie NIJAKI! Jak ma dobry dzień to jest miły, jak nie to nie... Powiedz mi co Ty kobminujesz Ollie? Jak Ty chcesz tą historię rozwiązać? Bo raczej nie sądzę, żebyś ją ciągnęła przez 40 rozdziałów :/ ( nie żeby mi to przeszkadzało ...)
PS.
Nazbierać na czołg ...
Podbić Hollywood ...
Co jeszcze?
~ Twój najulubieńszy ogórasek ~ All
Jeszcze nagrać jakiś hit,
UsuńWydać bestsellerową książkę,
Dostać nobla,
Pobić Guinessa,
Wskoczyć do morza zimą...
Dużo tego kochanie :)
Dziękuję!
Więc tak skomentowałaś u mnie to mówię sobie 'coś nie halo, Ollie skomentowała!' włażę do ciebie (nareszcie wchodzę szybciej bo mam twój blog na szybkim wybieraniu) no i co widzę cudny rozdzialik ;3 Ohh... jakie to słodkie. Ja tak jak Zayn stała bym jak dupa wołowa i nic nie robiła, nie jestem dobra w te klocki xD Ogórasie czekam na następny! U mnie na szczęście zwisają oceny mam kilka trój, czwór, piątek i jedną szóstkę no i 2-3 dwóje no ale u mnie nigdy nie może być idealnie. Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńOgórek Gabi !
Dziękuję Ogórasiorku! :)
UsuńBierz się za te ocenki! Chce czerwony pasek widzieć w czerwcu!
Ja nigdy nie poprawiam ocen xD To one samo się poprawiają w magiczny sposób ;3 mam taką różdżkę którą tylko machnę i mam tego co chce, nawet 1D odwiedziło mój pokój a Niall zjadł moje kwaśne żelki a Liam przyssał się do mojego kapelusza kowbojskiego podobnego co miał chudy z Toy Story ;_;
UsuńPopraw moje, okej? ^^
UsuńCzary mary, niech wypierdalają głupie pały ! *rusza różdżką* Już :D
UsuńNie wiem dlaczego, ale mało co zrozumiałam z tego rozdziału. Chyba musze przeczytać go jeszcze raz i jeszcze raz ...
OdpowiedzUsuńTen blog bardzo mi sie podoba, ma w sobie coś innego. Tematyka też jest z innej planety, ale to jest takie intrygujące. Po co komu historia o idealnej miłości, życie płata różne figle, a ty to właśnie pokazujesz ...
Boli mnie tylko jedno, że mój ukochany Zayn sie tak dziwnie zachowuje. Skoro sie zgodził na ten ślub, to przydałoby sie, żeby żyli w przyjacielskich stosunkach :)
Oj mogłabym pisać i rozkminiać długo, ale po co zaśmiecać tak wspaniałego bloga ?! Czekam na nexta <3
http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/
Zgodził się, nie zgodził... ON sam tego nie wie. Musi się z Modest!skontaktować :P
UsuńDziękuję :)
Tak jak poprzedniczki przyznam się, że nie za bardzo ogarnęłam ten rozdział. Jest taki ... inny :) Twój talent jest tak wielki, że mój rozum po prostu tego nie ogarnia. Ale pomińmy to, czekam na next ;D
OdpowiedzUsuńOczywiście z wielką niecierpliwością, jak zawsze :)
Dominikaa ♥
Ze mną jest tak źle. To ja pisze głupoty :)
Usuńcudowny ! ja ja Cie uwielbiam dziewczyno ! xxX
OdpowiedzUsuńP.S ten tydzień niestety dla mnie tez był beznadziejny ;/
Ja w tym tygodniu mam/miałam 8 sprawdzianów, więc ... Łączmy się w bólu!
UsuńTydzień do odbytu ogóraski :)
UsuńZa dużo to nie ogarnęłam. Nie , nie to nie chodzi o skomplikowany tekst raczej o dzień. Koniec semestru ma swoje uroki. Nic tylko nauka i nauka. Tak jak wspomniała wcześniej All , wybiłaś mnie z rytmu. Na dobre. Za mało uczyć jest czymś dobrym , nie złym. Zgubiłam się... jutro dodam jakiś sensowny komentarz. Buziaczki pingwinku ;*
OdpowiedzUsuńTo czekam okej? ;)
UsuńCo do rozdziału nie wiem co napisać :( Bo ty jak na złość ciągle piszesz je świetne, wspaniale i lepiej niż idealnie, a ja nie chce się powtarzać. Rozwalił mnie tekst "Patrzy na mnie dużymi, jakby naćpanymi oczami." Haha. Współczuje ci... u nas nie ma sprawdzianów już do świąt, a do poprawy mam tylko angielski, niemiecki i matmę.
OdpowiedzUsuńNaćpane oczka... No co? Słodki jest widok takiego dopiero co obudzonego Malik'a :)
UsuńDziękuję.
Nie wątpię :)
UsuńJejku! Caly czas to czytam i jeszcze bardziej sie nakrecam;)
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXT;)
A co do popraw to mnie to samo czeka... MASAKRA;(
Zycze powodzenia na poprawach ;**
M.M
Dziękuję, przyda się :)
UsuńW tym rozdziale Zayn jest taki... hmm ... dobrze to ujęłaś jest jak dupa wołowa. Jego zachowanie jest dziwne, ale do tego już mnie przyzwyczaiłaś. :)
OdpowiedzUsuńZ tego wychodzi, że nie tylko ja trochę nie ogarniam wszystkiego :)
powodzenia w szkole <3
Jestem za dobra, skoro nikt nic nie rozumie... Żart :)
UsuńDziękuje!
Kocham to jak piszesz . Na prawdę. :3
OdpowiedzUsuńWierzę Ci na słowo! Dziękuję :)
UsuńBól. Zgrzyt zębów. I dwie postacie. Co oni do siebie czują ? Moim zdaniem jest to miłość na przymus. Zaspokojenie swoich potrzeb. Po co udawać. Mogą okłamywać innych ale nie siebie. Tak ma wyglądać małżeństwo. To ja dziękuje bardzo za takiego męża. Niech główna bohaterka zastanowi się kim jest i po co jest. Czemu to właśnie Zayn musi być tym złym i nie czułym ? Ona nie dostrzega jego miłości , nie widzi jego czerwonego , bijącego serca. Widocznie oślepła. Z każdym rozdziałem widać ,że Malik lepiej spełnia swoją rolę. On nadaje się na męża , ale Camm na żonę raczej nie. Za bardzo skupiasz się na miłości. Za bardzo skupiasz się na tych dwóch osobach. Główna bohaterka powinna przemyśleć sobie wszystko i odpocząć. Chcę jakąś wzmiankę o zdjęciu rodzinnym.
OdpowiedzUsuńI oto tu właśnie chodzi aniołeczku! :)
UsuńDziękuję Ci za to że jesteś :)
To ja Ci dziękuje ,że mogę czytać coś podobnego do dzieła.
UsuńNie, to ja dziękuję!
UsuńBardzo podoba mi się to :)) Piszesz tak tajemniczo! :D Zapraszam do mnie live-while-we-are-youngg.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMi to samo napisała na blogu. Brzydki spam. Nie ma to jak napisać cztery słowa i bezczelnie zostawiać link do swojego.
UsuńCóż poradzę :)
UsuńSzczerze mówiąc uważam, że piszesz najlepiej ze wszystkich osób, których blogii czytam Twoje blogi nie są banalne i wszystko jest takie... magiczne i mam nadzieje na szczesliwe zakończenie nawet jak nie z Zaynem to zawsze może znajdzie siektoś inny kto zaopiekuje się Camille
OdpowiedzUsuńKocham cię
Wiki
i btw zapraszam do mnie http://dirctionowezycie.blogspot.com/ nawet sie nie umywa do twojego...
Ojejku! Dziękuję ogóreczku! :) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
Usuń