Odwiedziłam dzisiaj panią
Margaret. Gdy tylko przekroczyłam próg jej domu rzuciła mi się na szyje
za łzami szczęścia w oczach. Szybko zmieniły się w łzy smutku. Myślała,
że wracam, że znów będę tam mieszkać. Specjalnie zostawiła mój pokój
wolny wiedząc, że kiedyś wrócę. Pani Margaret - gdyby ona tylko
wiedziała, jak bardzo chciałabym znów budzić się i zasypiać w sypialni z
tapetą w lilie. Aby mieć starą koronkową firankę i doniczkę z chińską
różą na parapecie... Rozmawiałyśmy na różne tematy. Nie chciałam jej
mówić o tym, jak źle czuję się w nowym otoczeniu, dlatego kłamałam, że
wszystko jest dobrze poza jednym... Nie mam w oknie firanki, ani
doniczki z chińską różą. A dla wszystkich byłych i obecnych mieszkanek
domu samotnej matki pani Margaret to - najgorsza kara.
Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak po powrocie od pani
Margaret. Emanowałam czystym szczęściem w najszlachetniejszej postaci.
Pierwszy raz od wyprowadzki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi wejściowe.
Zdjęłam buty i wyciągnęłam Noemi z wózka. W drugiej ręce ściskałam
reklamówkę z białą firanką, a między palcami bukiet suszonych astrów. Zayn! Mam pytanie!
- krzyknęłam na wejściu. Weszłam do salonu - pusto. Skierowałam się do
kuchni. Mój uśmiech zbladł z prędkością światła. Stał półnagi przy
jakiejś rudej dziewczynie, karmiąc ją wiśniami. Spojrzał na mnie
zaciekawiony nie przestając poprzedniej czynności. Przeprosiłam
zawstydzona i tuląc mocniej córeczkę pognałam na górę. Reklamówka
wylądowała gdzieś w kącie, bukiet leżał na biurku, Nemi w łóżeczku. A ja
wciśnięta we wnękę między łóżkiem, a ścianą - płakałam.
Nie wiem, dlaczego to zrobiłam? Dlaczego zareagowałam w taki sposób?
Schowałam głowę między kolana i szlochałam coraz głośniej, aby nie
słyszeć odgłosów z sąsiedniego pokoju. Dławiłam się śliną, czasem na
moje suche usta spływała łza. Słodko gorzka, jak moje życie. Słodko
gorzkie z drobną nutą zakurzonej firany i chińskiej róży.
Ruda dziewczyna imieniem Cassidy - sugerując się po krzykach z sypialni
- poszła sobie gdzieś po ósmej. Mogłam w tedy opuścić swój pokój nie
musząc na nich patrzeć. W dodatku przyszła pora karmienia Noemi.
Zeszłyśmy na parter. Wciąż paradował w samych bokserkach. Minęłam go
pośpiesznie po drodze wyciągając mu z buzi papierosa. Wrzuciłam go do
zlewu i zalałam zimną wodą. No przepraszam no! - krzyknął siadając przy stole. Nie uważasz, że zbyt często się przepraszamy? - spytałam trzaskając drzwiami lodówki. Westchnął. Wyciągnęłam ze zmywarki czysty garnek i postawiłam go na kuchence. Przecież tak naprawdę nie jesteśmy razem. - powiedział stukając palcami i biały blat stolika. Odkręciłam butelkę i zaczęłam wlewać mleko do garnka. Owszem. Z tym się zgodzę. - odparłam łagodnie. Chłopak zaśmiał się. Odłożyłam mleko do lodówki i ponownie trzasnęłam drzwiami. Jaki ty jesteś głupi! - krzyknęłam nagle
śmiejąc się. Czyżbym się czegoś naćpała? Może moje łzy mi tak
zaszkodziły? Podeszłam do niego. Patrzył się wystraszony na małą. Może
myślał, że mu ją dam? Niedoczekanie. Odkręć. - rozkazałam podając mu butelkę na mleko. Zrobił co mu kazałam. Nastała cisza przerywana stukaniem łyżeczki o ściany garnka. Dlaczego? Dlaczego jestem głupi?
- spytał wstając i podszedł do aneksu. Zdjęłam mleko z gazu i wlałam do
butelki. Następnie podałam mu ją. Tym razem bez zbędnych próśb i
ceregieli zakręcił ją. Przyglądałam się mu z cwaniackim uśmiechem. Powiedź mi... - zaczęłam jak zawodowa flirciara -
Jak duża będzie twoja rodzina, co? A może stworzysz taki zajebisty poligamiczny związek? Ja, Cassidy, ta blondyna, która była tu w
poniedziałek i murzynka z soboty? A dookoła gromadka biegających
dzieciaczków, co? - chwyciłam butelkę do ręki i ruszyłam ku wyjściu. Gdy już miałam zniknąć za rogiem odwróciłam się jeszcze i dodałam: Uprzedź mnie od razu, czy jutro też ktoś cię odwiedzi. Wolałabym Wam nie przeszkadzać...
***
Mam dzisiaj dobry humor, więc premierę ósmej części przełożyłam na dzisiaj;)
Marudziliście,
że krótkie rozdziały, sranie w banie i hortensje, więc ten jest
dłuższy! Jest, ja to widzę! W dodatku wiecie o bohaterach więcej, niż
ja! Znaczy, że moje umiejętności czytania ze zrozumieniem są ma bardzo,
ale to bardzo niskim poziomie. Czyżby wychowawczyni w podstawówce
naciągała mi oceny? ;/
Podtrzymuję
prośbę o szczerych opiniach. Naprawę, lepiej się piszę, gdy wiem co Wam
się podoba, jaki wątek powinnam bardziej rozwinąć. Również, gdy
zaczniecie mi wytykać błędy... Każda pomoc się przyda ;)
Całuję, przytulam i głaskam po główkach
Świetny, ale postawa Zayna ... Dupek z niego, a bohaterka cierpi. Smutne, ale prawdziwe. Kocham czytać Twoją twórczość i czekam na następne ♥
OdpowiedzUsuńOstatnio mam zaległości w komentowaniu, wiem o tym...
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny, jak zresztą wszystko co piszesz - mogę się założyć, że świetne byłyby nawet listy zakupów pisane na srajtaśmie :)
No to kiedy kolejny?! Jeśli chcesz mieć dłuuuugi komentarz to musisz dodać w weekend!
ja nie marudze! masz świetne rozdziały, super zdjęcia i wgl bardzooo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńZayn jak to Zayn...xD ale czekam na przełomowy moment w życiu głównej bohaterki ;) xx
Taaaaaak, ja też! I to jak najprędzej! Ollie mam nadzieję, że zmobilizujesz swoje siły empatyczne czy co tam ...
UsuńMaruda All :)
jakże przekonywająco przekonywujące argumenty! o ile uda mi się zebrać swój tłusty zad do wieszaka po słuchawki może uda się coś wkręcić na sobotę ;) szczególnie, że mam dobry humor!
UsuńNie lubisz Zayna?
OdpowiedzUsuńCzytam już drugie takie twoje opowiadanie...
A tak pozatym super rozdział ♥
kto tak powiedział? Bo ja niee... Naprawdę sądzisz, że go nie lubię? Oj! Niefajnie ;(
Usuń