czwartek, 25 października 2012

Rozdział 8

     Odwiedziłam dzisiaj panią Margaret. Gdy tylko przekroczyłam próg jej domu rzuciła mi się na szyje za łzami szczęścia w oczach. Szybko zmieniły się w łzy smutku. Myślała, że wracam, że znów będę tam mieszkać. Specjalnie zostawiła mój pokój wolny wiedząc, że kiedyś wrócę. Pani Margaret - gdyby ona tylko wiedziała, jak bardzo chciałabym znów budzić się i zasypiać w sypialni z tapetą w lilie. Aby mieć starą koronkową firankę i doniczkę z chińską różą na parapecie... Rozmawiałyśmy na różne tematy. Nie chciałam jej mówić o tym, jak źle czuję się w nowym otoczeniu, dlatego kłamałam, że wszystko jest dobrze poza jednym... Nie mam w oknie firanki, ani doniczki z chińską różą. A dla wszystkich byłych i obecnych mieszkanek domu samotnej matki pani Margaret to - najgorsza kara.
     Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak po powrocie od pani Margaret. Emanowałam czystym szczęściem w najszlachetniejszej postaci. Pierwszy raz od wyprowadzki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi wejściowe. Zdjęłam buty i wyciągnęłam Noemi z wózka. W drugiej ręce ściskałam reklamówkę z białą firanką, a między palcami bukiet suszonych astrów. Zayn! Mam pytanie! - krzyknęłam na wejściu. Weszłam do salonu - pusto. Skierowałam się do kuchni. Mój uśmiech zbladł z prędkością światła. Stał półnagi przy jakiejś rudej dziewczynie, karmiąc ją wiśniami. Spojrzał na mnie zaciekawiony nie przestając poprzedniej czynności. Przeprosiłam zawstydzona i tuląc mocniej córeczkę pognałam na górę. Reklamówka wylądowała gdzieś w kącie, bukiet leżał na biurku, Nemi w łóżeczku. A ja wciśnięta we wnękę między łóżkiem, a ścianą - płakałam.


     Nie wiem, dlaczego to zrobiłam? Dlaczego zareagowałam w taki sposób? Schowałam głowę między kolana i szlochałam coraz głośniej, aby nie słyszeć odgłosów z sąsiedniego pokoju. Dławiłam się śliną, czasem na moje suche usta spływała łza. Słodko gorzka, jak moje życie. Słodko gorzkie z drobną nutą zakurzonej firany i chińskiej róży.
     Ruda dziewczyna imieniem Cassidy - sugerując się po krzykach z sypialni - poszła sobie gdzieś po ósmej. Mogłam w tedy opuścić swój pokój nie musząc na nich patrzeć. W dodatku przyszła pora karmienia Noemi. Zeszłyśmy na parter. Wciąż paradował w samych bokserkach. Minęłam go pośpiesznie po drodze wyciągając mu z buzi papierosa. Wrzuciłam go do zlewu i zalałam zimną wodą. No przepraszam no! - krzyknął siadając przy stole. Nie uważasz, że zbyt często się przepraszamy? - spytałam trzaskając drzwiami lodówki. Westchnął. Wyciągnęłam ze zmywarki czysty garnek i postawiłam go na kuchence. Przecież tak naprawdę nie jesteśmy razem. - powiedział stukając palcami i biały blat stolika. Odkręciłam butelkę i zaczęłam wlewać mleko do garnka. Owszem. Z tym się zgodzę. - odparłam łagodnie. Chłopak zaśmiał się. Odłożyłam mleko do lodówki i ponownie trzasnęłam drzwiami. Jaki ty jesteś głupi! - krzyknęłam nagle śmiejąc się. Czyżbym się czegoś naćpała? Może moje łzy mi tak zaszkodziły? Podeszłam do niego. Patrzył się wystraszony na małą. Może myślał, że mu ją dam? Niedoczekanie. Odkręć. - rozkazałam podając mu butelkę na mleko. Zrobił co mu kazałam. Nastała cisza przerywana stukaniem łyżeczki o ściany garnka. Dlaczego? Dlaczego jestem głupi? - spytał wstając i podszedł do aneksu. Zdjęłam mleko z gazu i wlałam do butelki. Następnie podałam mu ją. Tym razem bez zbędnych próśb i ceregieli zakręcił ją. Przyglądałam się mu z cwaniackim uśmiechem. Powiedź mi... - zaczęłam jak zawodowa flirciara - Jak duża będzie twoja rodzina, co? A może stworzysz taki zajebisty poligamiczny związek? Ja, Cassidy, ta blondyna, która była tu w poniedziałek i murzynka z soboty? A dookoła gromadka biegających dzieciaczków, co? - chwyciłam butelkę do ręki i ruszyłam ku wyjściu. Gdy już miałam zniknąć za rogiem odwróciłam się jeszcze i dodałam: Uprzedź mnie od razu, czy jutro też ktoś cię odwiedzi. Wolałabym Wam nie przeszkadzać...

***
Mam dzisiaj dobry humor, więc premierę ósmej części przełożyłam na dzisiaj;)
Marudziliście, że krótkie rozdziały, sranie w banie i hortensje, więc ten jest dłuższy! Jest, ja to widzę! W dodatku wiecie o bohaterach więcej, niż ja! Znaczy, że moje umiejętności czytania ze zrozumieniem są ma bardzo, ale to bardzo niskim poziomie. Czyżby wychowawczyni w podstawówce naciągała mi oceny? ;/
Podtrzymuję prośbę o szczerych opiniach. Naprawę, lepiej się piszę, gdy wiem co Wam się podoba, jaki wątek powinnam bardziej rozwinąć. Również, gdy zaczniecie mi wytykać błędy... Każda pomoc się przyda ;) 
Całuję, przytulam i głaskam po główkach

7 komentarzy:

  1. Świetny, ale postawa Zayna ... Dupek z niego, a bohaterka cierpi. Smutne, ale prawdziwe. Kocham czytać Twoją twórczość i czekam na następne ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio mam zaległości w komentowaniu, wiem o tym...
    Rozdział rewelacyjny, jak zresztą wszystko co piszesz - mogę się założyć, że świetne byłyby nawet listy zakupów pisane na srajtaśmie :)
    No to kiedy kolejny?! Jeśli chcesz mieć dłuuuugi komentarz to musisz dodać w weekend!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie marudze! masz świetne rozdziały, super zdjęcia i wgl bardzooo mi sie podoba :)
    Zayn jak to Zayn...xD ale czekam na przełomowy moment w życiu głównej bohaterki ;) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaaaak, ja też! I to jak najprędzej! Ollie mam nadzieję, że zmobilizujesz swoje siły empatyczne czy co tam ...
      Maruda All :)

      Usuń
    2. jakże przekonywająco przekonywujące argumenty! o ile uda mi się zebrać swój tłusty zad do wieszaka po słuchawki może uda się coś wkręcić na sobotę ;) szczególnie, że mam dobry humor!

      Usuń
  4. Nie lubisz Zayna?
    Czytam już drugie takie twoje opowiadanie...
    A tak pozatym super rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kto tak powiedział? Bo ja niee... Naprawdę sądzisz, że go nie lubię? Oj! Niefajnie ;(

      Usuń

Trzeba mieć w sobie wiele miłości, aby nasza krytyka skierowana przeciwko innemu człowiekowi wyszła mu na dobre.