Przytrzymałam się rozstawionego statywu, aby nie upaść. Czekoladowy spojówki przeszywały mnie badawczym wzrokiem, a ja odpowiadałam mu przepełnionym strachem spojrzeniem. George uzgadniał coś z kamerzystami. Wciąż powtarzał coś o planach: Amerykański, detal, szeroki... Nie słuchałam go kompletnie. Utkwiłam wzrok w wysokim brunecie stojącym jakieś pięć metrów ode mnie. Już wkrótce ta odległość miała się diametralnie zmniejszyć.
Przepchałam się przez tłum bawiących się ludzi. Zmierzałam na korytarz, gdzie znajdował się "mój" akademicki pokój. Nagle ktoś chwyta mnie za rękę. Nie widzę jego twarzy, ale daję się poprowadzić. Nie grałam. Pierwszy raz nikogo nie udawałam. Naprawdę się bałam, naprawdę się zgubiłam, naprawdę byłam bezradna. Jego dotyk sprawiał, że miękły mi kolana, a umysł świrował. Jego palce splecione z moimi dawały wrażenie, jakby miały się zaraz wyślizgnąć, ale on mocno je trzymał i nie pozwalał, aby się rozłączyły. Odebrało mi wszystkie siły, gdyby nie od stanęła bym na środku tej sali patrząc na niego pełnymi przerażenia oczyma, a jednak idę. Idę, bo on tego chce. Bo się daję, znów się daję...
Cięcie! - krzyczy George, a wszyscy przestają tańczyć. Muzyka ucicha, on puszcza moją dłoń, siły wracają. Stajemy obydwoje przed reżyserem. Tłumaczy nam, jak wyglądać ma następna scena. Wyłaniamy się zza zakrętu, przyciska mnie do ściany, delikatnie ściąga szalik, który upada na podłogę, a potem...
Czuję się, jak przed rokiem, gdy sytuacja była identyczna. Z tym, że teraz parzyło się na nas mnóstwo ludzi. Przylegam do ściany całymi plecami. Bardzo tego nie chcę. Jego lewa ręka oparta jest o ścianę, tuż nad moim ramieniem. Przełykam gorączkowo ślinę. Patrzymy sobie prosto w oczy. Wydaje mi się to być takie... prawdziwe? Jego twarz jest niebezpiecznie blisko mojej. Czuję już na sobie jego oddech i wzrok całej ekipy. Idealne rysy twarzy chłopaka z niezachwianą pewnością siebie wypełniają cały kadr. Splata koniuszki naszych palców. Szkoda, że nie wie, jak to na mnie działa. Ledno stoję na nogach, kręci mi się w głowie. Przybliża się, przechyla głową, a ja się nieznacznie prostuję. Przymykam oczy... Delikatną pieszczotą obdarza moje suche usta. Znów dzielą nas milimetry. Zalecenie reżysera: krótka przerwa i namiętniej. Jego wargi ponownie dotykają moich, są nachalniejsze, agresywniejsze, a wciąż tak samo aksamitne. Czuję dłonie na biodrach. Obydwoje zatracamy się w pocałunku. Dla innych kilka sekund, dla nach wieczność. Jest bliżej, przywiera mnie swoim ciałem. Zaraz wszystko się skończy. George krzyknie cięcie i będziemy musieli przestać. Na szczęście?
I był taki jeden wieczór, kiedy jedyne co mogliśmy zrobić to żałować, że oboje tak szybko poddaliśmy się w walce o siebie. Widocznie los chciał, byśmy dzielili jedynie te same uczucia, nie wspólny czas. ~otchłanie internetu
Pożegnałam się z garderobianą i wyszłam z przyczepy. Zdecydowanie lepiej czuję się w swojej ulubionej koszulce niż w grubym swetrze. Szczególnie, gdy na dworze jest upał, a o dodatkowe ciepło przyprawia mnie palący wzrok pewnego bruneta. Wyminęłam dwóch facetów ciągnących na wózku jakieś dekoracje i stanęłam oko w oko z Malikiem. Ucisk w brzuchu wrócił. W oczach pojawia się strach, uśmiech znika z twarzy.
Ja wszystko wiem. I Paul i George też. Chcą porozmawiać. - mówi. Zbladłam. Zdębiałam. Zamarłam. Umarłam. Tam na trawniku obok garderoby...
***
Bardzo się cieszę, że opowiadanie Wam się podoba. Może jest trochę chaotyczne, a o rozdziały pisane są dziwnym i nie ludzkim językiem(Polskim jakby ktoś nie wiedział) to i tak podziwiam Wasze starania zrozumienia czegokolwiek. Nie pozostaje mi już nic innego, jak powiedzieć dziękuję! ;)
Mam do Was ogromną prośbę. Pisząc komentarze podpiszcie się swoim imieniem. Nie ważne czy jesteś Grażynka, Alfons, czy Esmeralda. Chciałabym po prostu wiedzieć jakie imiona nosicie, jak się do Was zwracać i komu podziękować...
Ps. Kolejna prośba! Jak nazywa się gadżet dzięki któremu w tle bloga leci muzyka. Chodzi o ten cienki paseczek z playerem na górze lub dole ekranu. Z góry bardzo dziękuję!
Wspaniały rozdział. Naprawdę uważam że chaos jest w tym wypadku dobrym środkiem stylistycznym, a nie błędem - Akurat tenu opowiadaniu dodaje uroku.
OdpowiedzUsuńAga.
Świetny rozdział jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, i świetnie się czyta te rozdziały ;D
Pozdrawiam
Gabi x DD
Fantastyczny rozdział. Piszesz bardzo zagadkowo, tajemniczo i mi się to bardzo podoba. Pytasz o muzykę w tle ? Tutaj możesz zerknąć : scmplayer.net
OdpowiedzUsuń~Dominika
Rozdział genialny. Tajemniczo, zagadkowo...ale lubię to! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój styl pisania! Tylko szkoda, że krótki, mógłby być ciut dłuższy, ale to nic ;)
Pozdrawiam.
~ Ania ;d
Dziewczynoo, jestes genialna! Normalnie mam ciary na rękach xD
OdpowiedzUsuńGdy widze że jest nowy rozdział, to po prostu skacze z radości
Czekam na next xx
Zapraszam do mnie: kala2397.blogspot.com
Świetny rozdział ;) czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń~ Marlena
jest genialny! takiego opowiadania nie czytałam już dawno! twój styl pisania jest cudowny, a jeszcze większy plus jest taki że tak często dodajesz rozdziały! jestem mega zadowolona że tutaj trafiłam :D czekam na więcej !
OdpowiedzUsuń~Gocha xx
Jesteś świetna dawno nie czytałam tak świetnego opowiadania:)Z niecierpliwością czekam na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńDopiero się skapnęłam, że już dwa rozdziały dodałaś! O.o
OdpowiedzUsuńJak zwykle suuuuuper, już się zabieram do czytania kolejnego, więc nie tracę czasu :) Do zobaczenia w komentarzu do kolejnego posta!