sobota, 22 września 2012

Prolog

     Gdy patrzę na siebie w lustrze widzę... - widniało na środku białej kartki. Obróciłam ponownie długopis między palcami, aż w końcu przygryzłam jego koniec. Kilkakrotnie zastukałam zębami w niebieski plastik i przyłożyłam pisak do papieru. Brzuch. - dopisałam i zadowolona z udzielonej odpowiedzi oddałam kartkę psycholożce. Podniosłam się powoli z krzesła i wyszłam z sali. Jeszcze trochę, jeszcze trochę wytrzymam. Do przyszłego tygodnia...
     Biel. Niby przyjazny kolor, obojętny. Spróbujcie powiedzieć to rano, gdy słońce oświetla białą ścianę, białą pościel, białą szafkę obok (uwaga) białego łóżka. Leżę tak wycieńczona i myślę. Co będzie dalej? Do sali wchodzi pielęgniarka w (oczywiście) białym fartuchu. Uśmiecha się. To dobrze. Po chwili obok mnie leży malutkie zawiniątko. Purpurowe, ale zdrowe. Spisała się pani. - chwali kobieta. - Rzadko kiedy tak młode kobiety, jak pani dają sobie radę bez większej pomocy. Stawia na stoliku butelkę i wychodzi.
     Patrzę na nią długo i często. Całymi dniami jestem przy niej. Obserwuję każdy jej ruch, słyszę najmniejsze chrząknięcie. Karmię, przewijam, usypiam, rozpieszczam... Jak dziwnie brzmi: Mam córkę.


***
Startuję z czymś nowym. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu...

5 komentarzy:

  1. Ja już wiem, że przypadnie :D
    Jak każde Twoje opowiadanie.
    Zapraszam do mnie:
    bythewayimwearingthesmileyougaveme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jak ja długo czekałam na takie opowiadanie!
    Mam tylko takie pytanie - do tego opowiadania też wplatasz One direction czy nie?
    ~All

    P.S.
    Nie chce mi sie logować ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. I LOVE YOUR BLOG!!! <33333333333 ;* Milka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś wspaniała. Na pewno będę odwiedzać Twojego bloga.
    Twoja wierna i oddana fanka. Dominika

    OdpowiedzUsuń

Trzeba mieć w sobie wiele miłości, aby nasza krytyka skierowana przeciwko innemu człowiekowi wyszła mu na dobre.